Leśna Kuchnia cz. 58 - Naleśniki na szybkiego.



Dziś mieliśmy mało czasu. Nie na tyle mało aby darować sobie posiłek na łonie natury, ale trzeba było zawrzeć kompromisy. Poszliśmy tedy w teren z gotowym ciastem na naleśniki aby do minimum skrócić czas szykowania posiłku. Smażenie zajęło 15 minut, co nie znaczy że postój trwał równie krótko - o nie. Trzeba było poświęcić najpierw godzinę aby uzyskać ognisko z odpowiednim żarem.

Potrzebujemy:
- Ciasto na naleśniki (jak ktoś nie znajdzie w google przepisu, niech da znać) :)
- Odrobina tłuszczu do smażenia
- Wsad do naleśników - w tym przypadku dżem wiśniowy, cukier oraz syrop klonowy.

Zacznijmy od tego, że fantastycznym patentem okazało się dozowanie ciasta na naleśniki i  zarazem przenoszenie go w butelce po ketchupie. Butelka nie może być pierwsza lepsza, musi mieć silikonowy zaworek. Wówczas ciasto leje się na patelnię równym strumieniem, nie chlapie, nie brudzimy innych naczyń, da się wycisnąć prawie do zera. Polecamy.
Patelnię stawiamy na żarze i nagrzewamy. Smarujemy delikatnie tłuszczem, wlewamy ciasto. Smażymy.
Powiadają, że pierwszy naleśnik jest jak pierwszy mąż - nie zawsze udany. Jeżeli więc nie wyjdzie, należy się nie zrażać i smażyć dalej. Drugi wychodzi zawsze :)
Po usmażeniu wszystkich naleśników smarujemy je wybranym dodatkiem, zawijamy po czym umieszczamy na patelni na krótki czas celem podgrzania przed spożyciem.







Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.