Leśna Kuchnia cz. 90 – Ryba wędzona na desce



Sposób podpatrzyliśmy w telewizyjnym programie o smakach Skandynawii. Wg prezentera był on stosowany przez duńskich Wikingów już w XIIw. Później spotkaliśmy się z patentem jeszcze dwukrotnie, raz w odniesieniu do Szwecji, raz do Norwegii, z czego możemy wnosić że cała Skandynawia od wieków przyrządza ryby (najczęściej łososie) nabijając je na dechę i kładąc niedaleko żaru.

Sam proces jest połączeniem wędzenia i pieczenia, nawet może bardziej pieczeniem w niskiej temperaturze. Pozostaniemy jednak przy terminologii wędzenia aby nie robić zamieszania.
U lasach niestety o deski będzie ciężko, trzeba było pomyśleć jak je zastąpić. Bez problemu poradziliśmy sobie stosując sporej wielkości powycinkowy pniak, który w praktyce okazał się od deski znacznie lepszy (idealny do ustawienia). Można też rozpołowić siekierą dowolną kłodę. Sposobów jest mnóstwo.

Dobrze byłoby, gdyby drewno użyte na podstawkę pochodziło z drzewa liściastego. Doskonałe będą wszystkie gatunki polecane do wędzenia: olcha, buk, różne owocowe.
Aby zamocować filet do pniaka należało najpierw wykonać w drewnie otwory. Pomocnym narzędziem okazało się szydło ze scyzoryków Victorinoxa – kilka minut i kilkanaście otworów było gotowych.
Pozostało tylko przytwierdzić rybę za pomocą  zastruganych patyczków. Na takim zdawałoby się lichym zamocowaniu ryba trzyma się stabilnie – żadna nie spadła.

Potrzebujemy:
- świeża ryba – u nas pstrąg tęczowy ok. 1kg, 2 makrele 0,5 kg każda
- sól

Z racji ceny odpuściliśmy sobie łososia na rzecz pstrąga i makreli. Dzień wcześniej wypatroszyliśmy ryby, z pstrąga tworząc jeden płat połączony powłokami brzusznymi (jeżeli ktoś nie zna sposobu, google: wędzenie po litewsku), makrele zaś zwyczajnie rozpoławiając. Każdy kawałek został posolony i umieszczony w lodówce.

Przed wędzeniem osuszyliśmy ryby ręcznikami papierowymi.
Nabiliśmy ryby na pniak, postawiliśmy koło ogniska, jakieś 50cm od płomienia i zajęliśmy się szykowaniem innych dań. Pniak był dosuwany i odsuwany w zależności od aktualnej intensywności płomienia ogniska, czasem trzeba było podlać go wodą gdyż zaczynał się tlić.

Cały proces trwał jakieś 4-5h.

Co uzyskaliśmy? Dobrej jakości rybę wędzoną na gorąco, nieco przypieczoną w dolnej części (tam, gdzie do ognia było najbliżej). Sposób dobry, łatwy, przyjemny i bezobsługowy. Polecamy serdecznie. 


Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Ryba wędzona z ogniska

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.