Leśna Kuchnia cz. 96 – Mojito po bieszczadzku

8/25/2018

Strudzonym wędrowcom po całym dniu na szlaku zdecydowanie należy się chwila relaksu i przyjemności. Posiadając przy sobie flaszkę trunku można, jak się okazało, sporządzić całkiem smaczny napój posiłkując się składnikami dostępnymi w naturze.

Potrzebujemy:
·         Produkt lokalnej braci gorzelniczej
·         Mięta – z bieszczadzkiej łąki
·         Lodowata woda – z bieszczadzkiego strumienia
·         Cytryna i cukier – zawsze nosimy w plecaku (dodatki do herbaty)


Do przyrządzania klasycznego Mojito używa się jak wiadomo rumu, kruszonego lodu, limonek i cukru trzcinowego. Myśmy użyli łatwo dostępnych zamienników.

Do kubka o pojemności ok. 350ml wrzucamy pokrojone na mniejsze kawałki pół cytryny. Dodajemy garść liści mięty, zasypujemy łyżką cukru. Te składniki trzeba porządnie ugnieść – domyślnie w moździerzu, ale świetnie sprawdzi się tłuczek z grubszej gałęzi. Stąd także wybór kubka – z płaskim dnem i odporny na uszkodzenia mechaniczne.

Po dobrym ugnieceniu składniku dodajemy na oko 100 ml trunku. Mieszamy solidnie, dopełniamy wodą ze strumienia, możliwie jak najzimniejszą. Jeżeli nie macie pewności co do jakości wody, należy ją wcześniej przefiltrować! Uprzedzamy, gotowanie nie zda w tym przypadku egzaminu J

Pyszny orzeźwiający napój gotowy. W sam raz na odpoczynek w hamaku.

PS. Jeżeli macie możliwość, przygotujcie od razu 2 kubki. Jeden to zdecydowanie za mało.

PS2: Zdecydowanie samogon nie jest konieczny, drink jest łatwy do regionalizacji. W Izerach i Karkonoszach można użyć rumu, W Beskidzie śliwowicy, w Tatrach jarzębiak itd. Itp., byle tylko góry były!





Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.