Leśna Kuchnia cz. 96 – Mojito po bieszczadzku
Strudzonym wędrowcom po całym dniu na szlaku zdecydowanie
należy się chwila relaksu i przyjemności. Posiadając przy sobie flaszkę trunku
można, jak się okazało, sporządzić całkiem smaczny napój posiłkując się
składnikami dostępnymi w naturze.
Potrzebujemy:
·
Produkt lokalnej braci gorzelniczej
·
Mięta – z bieszczadzkiej łąki
·
Lodowata woda – z bieszczadzkiego strumienia
·
Cytryna i cukier – zawsze nosimy w plecaku
(dodatki do herbaty)
Do przyrządzania klasycznego Mojito używa się jak wiadomo
rumu, kruszonego lodu, limonek i cukru trzcinowego. Myśmy użyli łatwo
dostępnych zamienników.
Do kubka o pojemności ok. 350ml wrzucamy pokrojone na
mniejsze kawałki pół cytryny. Dodajemy garść liści mięty, zasypujemy łyżką cukru.
Te składniki trzeba porządnie ugnieść – domyślnie w moździerzu, ale świetnie
sprawdzi się tłuczek z grubszej gałęzi. Stąd także wybór kubka – z płaskim dnem
i odporny na uszkodzenia mechaniczne.
Po dobrym ugnieceniu składniku dodajemy na oko 100 ml trunku.
Mieszamy solidnie, dopełniamy wodą ze strumienia, możliwie jak najzimniejszą.
Jeżeli nie macie pewności co do jakości wody, należy ją wcześniej
przefiltrować! Uprzedzamy, gotowanie nie zda w tym przypadku egzaminu J
Pyszny orzeźwiający napój gotowy. W sam raz na odpoczynek
w hamaku.
PS. Jeżeli macie możliwość, przygotujcie od razu 2 kubki.
Jeden to zdecydowanie za mało.
PS2: Zdecydowanie samogon nie jest konieczny, drink jest
łatwy do regionalizacji. W Izerach i Karkonoszach można
użyć rumu, W Beskidzie śliwowicy, w Tatrach jarzębiak itd. Itp., byle tylko
góry były!
Brak komentarzy: