Leśna Kuchnia od kuchni #3 – nóż do kuchni obozowej

11/05/2018

Wszyscy wiemy, jak to jest u buszujących facetów z nożami. Mniej więcej tak samo, jak u nie-buszujących kobiet z torebkami. Znaczy, istnieją tacy co mają jeden nóż, ale jest to tak rzadkie że aż niespotykane. Takich, co mają noży kilka jest wielu, a niektórzy mają ich kilkanaście i nie widzą w tym nic dziwnego. Co więcej, znajdą się i tacy którzy posiadają noży kilkadziesiąt, natomiast osobiście znamy bardzo fajnego faceta który noży na bank ma ponad setkę (pozdrowionka, Marcin!) Żeby była pełna jasność, mówimy tylko o nożach terenowych, chociaż i to można poddać pod rozwagę zważając że tacy np. Serbowie ze znanego kanału Almazan Kitchen tachają ze sobą w teren naostrzone na brzytwę customowe santoku.

Fakt posiadania co najmniej kilku noży (oprócz zapędów kolekcjonerskich) wynika z prostego wniosku do którego prędzej czy później każdy dochodzi: nie ma ostrzy uniwersalnych. My tez nie odpowiemy wam na pytanie który nóż dostępny na rynku najlepiej nada się do terenowej kuchni. Możemy jedynie opisać doświadczenia z nożami którymi pracowaliśmy i pokusić się o krótkie podsumowanie. W tym zestawieniu nie będzie żadnego ostrza custom – na tą chwilę nie widzimy potrzeby posiadania takowego, chyba jeszcze nie dorośliśmy.

Victorinox 58mm (na przykład Classic SD) – Z uwagi na długość ostrza – kompletnie nieprzydatne

Victorinox 91mm (na przykład Spartan, Camper, Swisschamp) – bardzo dobre noże z cienkim, niestety nieco zbyt krótkim ostrzem.  Pomijając kompletnie obozowe zalety tych noże, przy gotowaniu sprawdzają się doskonale w pracy z warzywami i kiełbaskami.

Victorinox 111mm (np. Outrider) – jedno z lepszych narzędzi w kuchni obozowej. Cienkie ostrze pozwala na wygodną pracę z warzywami, długość zezwala już na w miarę komfortową walkę z surowym mięsem, siekanie cebuli przestaje być udręką.

Mora Companion MG, Mora Classic 2/0 (gr. 2,5mm) – dobry nóż obozowy,  a przy okazji przystępny nóż do kuchni. Grubość ostrza jeszcze pozwala na walkę z warzywami (przy czym szlif skandynawski, najczęściej chyba spotykany w nożach obozowych, nie jest niestety najszczęśliwszy do krojenia cienkich plasterków) i bez problemu radzi sobie z mięsiwem.

Mora Companion HD, Mora Robust (gr. 3,2mm) – to już niestety za wielki kawał stali jak na wygodne krajanie nawet cebuli. Ma się wrażenie że ostrze odłupuje kolejne plastry zamiast je delikatnie kroić. Do mięsa i zastosowań obozowych włącznie z batonowaniem zastrzeżeń nie zgłaszamy.

Obieraczka do warzyw – bezwzględnie największy ułatwiacz roboty jaki można spotkać przy  szykowaniu dania z dużej ilości ziemniaków. Przy 6 bulwach na zupkę dla dwojga osób nie ma różnicy, przy szykowaniu posiłku dla 20 ludzi różnica w czasie jest diametralna. Leśna Kuchnia przyznaje twórcy tego urządzenia odznakę złotego kociołka J

Victorinox Pikutek – kompletnie nieprzydatny przy obróbce drewna. W kuchni super uniwersalny nóż do wszystkiego co trzeba pociąć na plasterki. Nie lubi tylko tłustego mięsa. Ma tą zaletę że prawie wcale się nie tępi. Kosztuje kilkanaście złotych. Bardziej jako ciekawostka, ale kilkanaście razy w lesie z nami wylądował.

Łyżkowiec - kontrowersyjny i zaskakujący nóż do użytku w kuchni, ale uwierzcie, niezastąpiony w wydrążaniu dyni :)

Tachaliśmy pewnie przy sobie jeszcze kilka innych noży ale raczej sporadycznie. Powyższa lista spokojnie wystarczy aby wysnuć  kilka wniosków:

- To prawda że im nóż grubszy, tym bardziej w kuchni nieporęczny.
- To nieprawda, że im nóż dłuższy tym mniej precyzyjnie się nim pracuje.
- To najprawdziwsza prawda że im nóż ostrzejszy tym praca nim przyjemniejsza
- Czasami zasadnym okazuje się zabieranie w teren narzędzi wybitnie do turystyki nie pasujących.

Ponad wszystko jednak najważniejsze są nasze przyzwyczajenia. Jak ktoś lubi obierać ziemniaki tępym nożem do masła lub Schrade SCHF37 – czemu nie, jeżeli tylko mu to odpowiada, niech obiera i cieszy się później dobrym posiłkiem, na zdrowie J






















Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.