Leśna Kuchnia od kuchni #3 – nóż do kuchni obozowej
Wszyscy wiemy, jak to jest u buszujących facetów z nożami.
Mniej więcej tak samo, jak u nie-buszujących kobiet z torebkami. Znaczy,
istnieją tacy co mają jeden nóż, ale jest to tak rzadkie że aż niespotykane.
Takich, co mają noży kilka jest wielu, a niektórzy mają ich kilkanaście i nie
widzą w tym nic dziwnego. Co więcej, znajdą się i tacy którzy posiadają noży
kilkadziesiąt, natomiast osobiście znamy bardzo fajnego faceta który noży na
bank ma ponad setkę (pozdrowionka, Marcin!) Żeby była pełna jasność, mówimy
tylko o nożach terenowych, chociaż i to można poddać pod rozwagę zważając że
tacy np. Serbowie ze znanego kanału Almazan Kitchen tachają ze sobą w teren
naostrzone na brzytwę customowe santoku.
Fakt posiadania co najmniej kilku noży (oprócz zapędów
kolekcjonerskich) wynika z prostego wniosku do którego prędzej czy później
każdy dochodzi: nie ma ostrzy uniwersalnych. My tez nie odpowiemy wam na
pytanie który nóż dostępny na rynku najlepiej nada się do terenowej kuchni.
Możemy jedynie opisać doświadczenia z nożami którymi pracowaliśmy i pokusić się
o krótkie podsumowanie. W tym zestawieniu nie będzie żadnego ostrza custom – na
tą chwilę nie widzimy potrzeby posiadania takowego, chyba jeszcze nie
dorośliśmy.
Victorinox 58mm (na przykład Classic SD) – Z uwagi na
długość ostrza – kompletnie nieprzydatne
Victorinox 91mm (na przykład Spartan, Camper, Swisschamp) –
bardzo dobre noże z cienkim, niestety nieco zbyt krótkim ostrzem. Pomijając kompletnie obozowe zalety tych
noże, przy gotowaniu sprawdzają się doskonale w pracy z warzywami i
kiełbaskami.
Victorinox 111mm (np. Outrider) – jedno z lepszych narzędzi
w kuchni obozowej. Cienkie ostrze pozwala na wygodną pracę z warzywami, długość
zezwala już na w miarę komfortową walkę z surowym mięsem, siekanie cebuli
przestaje być udręką.
Mora Companion MG, Mora Classic 2/0 (gr. 2,5mm) – dobry nóż
obozowy, a przy okazji przystępny nóż do
kuchni. Grubość ostrza jeszcze pozwala na walkę z warzywami (przy czym szlif
skandynawski, najczęściej chyba spotykany w nożach obozowych, nie jest niestety
najszczęśliwszy do krojenia cienkich plasterków) i bez problemu radzi sobie z
mięsiwem.
Mora Companion HD, Mora Robust (gr. 3,2mm) – to już niestety
za wielki kawał stali jak na wygodne krajanie nawet cebuli. Ma się wrażenie że
ostrze odłupuje kolejne plastry zamiast je delikatnie kroić. Do mięsa i
zastosowań obozowych włącznie z batonowaniem zastrzeżeń nie zgłaszamy.
Obieraczka do warzyw – bezwzględnie największy ułatwiacz
roboty jaki można spotkać przy szykowaniu
dania z dużej ilości ziemniaków. Przy 6 bulwach na zupkę dla dwojga osób nie ma
różnicy, przy szykowaniu posiłku dla 20 ludzi różnica w czasie jest
diametralna. Leśna Kuchnia przyznaje twórcy tego urządzenia odznakę złotego
kociołka J
Victorinox Pikutek – kompletnie nieprzydatny przy obróbce
drewna. W kuchni super uniwersalny nóż do wszystkiego co trzeba pociąć na
plasterki. Nie lubi tylko tłustego mięsa. Ma tą zaletę że prawie wcale się nie
tępi. Kosztuje kilkanaście złotych. Bardziej jako ciekawostka, ale kilkanaście
razy w lesie z nami wylądował.
Łyżkowiec - kontrowersyjny i zaskakujący nóż do użytku w
kuchni, ale uwierzcie, niezastąpiony w wydrążaniu dyni :)
Tachaliśmy pewnie przy sobie jeszcze kilka innych noży ale
raczej sporadycznie. Powyższa lista spokojnie wystarczy aby wysnuć kilka wniosków:
- To prawda że im nóż grubszy, tym bardziej w kuchni
nieporęczny.
- To nieprawda, że im nóż dłuższy tym mniej precyzyjnie się
nim pracuje.
- To najprawdziwsza prawda że im nóż ostrzejszy tym praca
nim przyjemniejsza
- Czasami zasadnym okazuje się zabieranie w teren narzędzi
wybitnie do turystyki nie pasujących.
Ponad wszystko jednak najważniejsze są nasze
przyzwyczajenia. Jak ktoś lubi obierać ziemniaki tępym nożem do masła lub Schrade SCHF37 – czemu nie, jeżeli tylko mu to odpowiada,
niech obiera i cieszy się później dobrym posiłkiem, na zdrowie J
Brak komentarzy: